Zaczęło się od swetra
Chciałam mieć wełniany sweter. Rozpinany. Grubszy. Jako kurtka przejściowa. Niebanalny.
Z kolorem. Taki mój po prostu. Szukałam trochę po internecie, ale jakoś nic mi w oko nie wpadło w przystępnej cenie. W końcu olśnienie: może sama spróbuję go zrobić?!
Tak się zaczęła moja dziewiarska reaktywacja. Na początku musiałam wybrać włóczkę. Kolejne godziny przed ekranem komputera, a tam: setki możliwości, różne składy i grubości, kolorowy zawrót głowy.
Do tego druty: z brzozy czy bambusa, metalowe, długie, krótkie, na żyłkach, odkręcane...
Na ten sweter wybrałam wełnę Drops Andes, bo ma w składzie 35% alpaki i jest grubą włóczką.
Na ten sweter wybrałam wełnę Drops Andes, bo ma w składzie 35% alpaki i jest grubą włóczką.
Druty nr 8 i nr 7 (na listwy: dolną i przy rękawach).
Projekt opracowałam na podstawie "Kursiku na energetyczny sweter" z bloga pani Doroty (link tutaj).
Jej swetry są odjazdowe! Gorąco polecam!
Przeliczyłam na grubość mojej włóczki, zestawiłam kolory i poszło.
Pierwszy zrobiony na okrągłych drutach.
Pierwszy z raglanem.
Pierwszy bez szycia.
Miękki, ciepły i wygodny.
Jestem z siebie naprawdę dumna.
Pierwszy z raglanem.
Pierwszy bez szycia.
Miękki, ciepły i wygodny.
Jestem z siebie naprawdę dumna.
Zrobiony jesienią, fotografowany zimą.
Przez kolejne lockdowny nie ma się za bardzo gdzie lansować …
No i masz niepowtarzalny sweter, pasuje do dżinsów i nikt na całym globie nie ma takiego samego rozmieszczenia kolorów w dzianinie. Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńCo racja to racja. Dziękuję za miły komentarz i też pozdrawiam!
Usuń