Slow life

Leżał w stercie innych ubrań, przy pralce, więc się zawieruszył i do pralki trafił - taka wersja zdarzeń została mi przedstawiona. Wygląda teraz tak:


Zrobiłam go rok temu i wtedy prezentował się tak:
Włóczka z 70% alpaki tak właśnie zareaguje, nie ma zmiłuj! 💥
Powinnam się zdenerwować, ale gdy mi to pokazano, roześmiałam się, bo pierwszy raz na żywo zobaczyłam, jak drastycznie kurczy się sfilcowana prawidłowo dzianina. 
I postanowiłam wykorzystać to zdarzenie, by stworzyć edukacyjny wpis ku przestrodze. Dziewiarze i rękodzielnicy mogą go podesłać co bardziej krnąbrnym odbiorcom swych wyrobów. 👿
Lub od razu przejść do refleksji końcowej.😏

PRZESTROGA

Nigdy nie wkładaj wełnianych rzeczy do pralki.
Tak, wiem - są specjalne programy do prania wełny.
Tak, wiem - są wełny superwash, które mogą być tak prane.
Ale czy na 100% wiesz jaki skład ma dany sweter? Czytasz uważnie wszystkie metki? A jeśli metki nie ma? Zresztą, są i inne niuanse, polecam np. ten post z bloga Makunki.
Generalnie, najlepiej trzymać się takiej zasady:

RĘCZNIE ROBIONE = RĘCZNIE PRANE

PROCEDURA

  1. Najpierw stosuję metodę starych Norwegów - wyroby wełniane wietrzyć po każdym użyciu. Do prania przystąpić, gdy już dłużej wietrzyć się nie da lub jest fest poplamione.
  2. Zanurzam rzecz w wodzie o temp. pokojowej. Niby do 30 stopni, ja termometru nie używam, chodzi o to, że wełna nie lubi zmian temperatury.💧
  3. Do prania można użyć specjalnych płynów do prania wełny, drogeryjnych lub np. Eucalan, albo ... zwykłego szamponu dla dzieci. To moje zeszłoroczne odkrycie z blogów, sprawdza się świetnie - skarpetki są mięciutkie jak kaczuszka i sweterek też. Logika pewna za tym stoi - na głowie kłaki, w swetrze kłaki - szampon idealnie to załatwi. 
  4. Pozostawiam rzecz w wodzie z płynem/szamponem na jakiś czas - ok. 30 min. 
  5. Wyciskam nadmiar wody - nie wykręcam! 
  6. Płuczę w czystej wodzie o tej samej temp.
  7. Wyciskam najpierw nad miską, a potem dokładnie w ręczniku (do większych rzeczy nawet 2 ręczniki się przydadzą).
  8. Rozkładam na suszarce na kolejnym ręczniku - w pozycji na płasko. Nie wieszam! (Chyba, że chcę sobie powiększyć rzecz o 2 rozmiary.) 😉
To nie jest reklama produktu, tylko najtańszy szampon jaki znalazłam w sklepie :)
 
Tę procedurę stosuję też do dzianin bawełnianych, choć one mogą być prane w pralce (program delikatny). Ale nie wyobrażam sobie takiego potraktowania np. szydełkowej chusty! Wyjątek stanowią u mnie na razie podkładki na stół oraz kuchenne zmywaki - te muszą przejść program na 60 stopni.

REFLEKSJA KOŃCOWA

Nie zawsze tak robiłam. Baczniejszą uwagę na temat zaczęłam zwracać, gdy sama wzięłam się za robótki. Wcześniej nonszalancko wrzucałam wszystko do pralki, jak leci. Nie zaliczyłam poważniejszej wpadki ku przestrodze. Możliwe jednak, że niektóre rzeczy dłużej zachowałyby pierwotną świeżość ?
Obecnie postrzegam to jako część życia w duchu "slow life". Idea ta zachęca by zwolnić tempo, odetchnąć, żyć uważniej, z poszanowaniem siebie, innych ludzi, ich pracy i zasobów planety. 
Bo najpierw ktoś hodował owce, ktoś inny je ostrzygł, przewieziono wełnę (paliwo!) do przędzalni i farbiarni, tam też pracują ludzie, potem do sklepu (paliwo!), obsługują je jeszcze inni, zamawiam włóczki przez internet, przyjeżdża kurier (paliwo!). Jako dziewiarka jestem na końcu łańcucha.  
😎Proponuję takie ćwiczenie na wiosnę:

ZWOLNIJ I ODETCHNIJ. 
PRZY MISCE Z PRANIEM. 

Komentarze

  1. Na szczęście 100% wełna długo się brudzi, nie przejmuje na siebie nieładnych zapachów, więc to pranie nie musi być tak częste. Można sobie pozwolić na słów life 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Slow life wśród odpowiednich słów to jeszcze lepszy life ;)
      Jak więcej robię, to więcej piorę, by się zrazu ułożyło, ale potem to właściwie można wrzucić na luz. :-)))

      Usuń
  2. Niby wiem jak się pierze i suszy wełnę, ale zawsze warto sobie tę wiedzę utrwalić😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Utrwalić wiedzę - belferski ukłon tu widzę :) No bo przecież nie skrzywienie zawodowe ;) Myślałam, że doświadczone dziergaczki pominą ten post, bo rzecz wiadoma czyli nuda, tym bardziej miło mi, że się nad nim pochyliłaś (w tym ukłonie:))). Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Trzeba sobie utrwalać nawet oczywiste oczywistości, by naturalna ludzka skłonność do lenistwa nie kończyła się pralkowymi wpadkami;-)
      P.S. Mam takie na koncie🤭

      Usuń
  3. Ja piorę w szamponie (nie dziecięcym, takim z Dealz w tubie za 6 zeta), potem płuczę w odżywce (ta sama firma) i też jest git. Na metkach wołami mam napisane, że prać ręcznie, a moi przyjaciele już wiedzą i chyba tylko jeden zonk był :-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze odżywka, powiadasz? No to już usługa fryzjerska full-wypas! Wypróbuję, jak mi się ten dziecięcy skończy :)
      Metki metkami, ale też dobrze wychować sobie odbiorcę, więc gratuluję przyjaciół!

      Usuń
    2. No trzeba wychowywać, trzeba, inaczej po co człowiek się ma narobić i wełnę zmarnować? ;-)
      Odżywka to podstawa dla mnie, bo mnie wełna gryzie, więc jak w tej odżywce się namoczy, to naprawdę gryzie mniej.
      A włosy myję żelem dermatologicznym do wszystkiego, więc teges ;-) Mój fryzjer się obraził jak odmówiłem użycia jakichkolwiek kosmetyków z salonu :-D

      Usuń
    3. To istotna informacja, że po odżywce mniej gryzie. Pomoże mi wrażliwców nawracać na wełnę ;) Dzięki!

      Usuń
    4. Ja też płuczę w odżywce:-)

      Usuń
  4. Bardzo dobry opis suszenia. Też tak robię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, miła ekspertko moja od dzianin - uznaję procedurę za częściowo zatwierdzoną :))) Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  5. Ja bym się zapłakała, śliczny był!
    Ale jak mój tatko wygotował sobie "szetlanda" to też się popłakałam... ze śmiechu, bo sweterek z dziadka na wnuczka pasował ;0)
    Pozdrawiam serdecznie :0)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ha - wyobrażam sobie tego szetlanda :)))
      U nas myśl się pojawiła, że dla młodszej kuzynki będzie. Ale wnętrze tak świetnie się skleiło, iż teraz to tylko poduszka-podpupnik na kamienny taras ;)

      Usuń
  6. Wpis nie tylko dla dziewiarek. Użytkownicy tych udziergów też powinny zapoznać się z lekturą. 😉 Pozdrawiam Pchła K :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano toteż właśnie udostępniam na Fb :-)
      Pozdrowionka!

      Usuń
  7. Zawsze , każdy musi mieć ten pierwszy raz;)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. Wpis edukacyjny z przestrogą wielce pożyteczny:-) Ja używam płynów do prania tkanin delikatnych do wełny i jedwabiu, ewentualnie szamponu, takiego jaki mam. Spróbuję też z szamponami dziecięcymi. Uwielbiam pranie ręczne, bo jest to praca z dzianiną. Poza tym traktuję to też jako element pielęgnacji dłoni i paznokci, bo moje ręce oprócz drutów też innymi rzeczami się zajmują:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Jako element pielęgnacji dłoni" - zaintrygowałaś mnie, bo mam tu jednak negatywne przeżycia i kremy do rąk idą jak woda. Ale w sumie każdy ma inną wrażliwość skórną ... Dzięki za wymianę doświadczeń !

      Usuń
    2. U mnie to element wstępny w pielęgnacji, dobry sposób na zmiękczenie skórek. A kremy u mnie też idą:-) Choć właściwie to stoją, czy też leżą w różnych miejscach, bo krem do rąk musi być pod ręką, od pewnego czasu również w koszyczku z robótką:-)

      Usuń
  9. To jest świetny wpis. Właśnie moje dziecko pochwaliło się, że wyprała w pralce alpakowy sweterek który jej wydziergałam. Zmroziła mnie ta wiadomość ale na szczęście ponoć nic mu się nie Stało. Dlatego gorąco polecę jej Twój wpis ku przestrodze😌

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogę w ten sposób pomóc.
      Niech już Cię nic nie zmraża, bo powrotu wiosny wszak chcemy ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Pranie swetrów z wyciskaniem w ręcznikach i suszeniem na płasko praktykowała moja mama a przez to i ja przez wiele lat. Odkąd mam pralkę z programem wełny nie zrobiłam takiego prania ani razu. Program wełna na 30 stopni lub zimna woda i wszystkie rzeczy wełniane i jedwabne są w najlepszym porządku. Przy praniu ręcznym przeraża mnie ilość zużytej wody. W pralce przy jednym programie wyprane są 2 swetry, czapka, szal i jeszcze skarpetki czy rękawiczki. Na drutach robię od pół wieku, więc jakieś doświadczenie mam. A slow life praktykuję od około dziesięciolecia.
    To takie zdanie odrębne, ale sprawdzone. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że tu wpadłaś i podzieliłaś się swoimi doświadczeniami :)))
      Ja do ręcznego też komasuję wkład, żeby wodę oszczędzać :)
      Żyjmy długo w rytmie slow! Pozdrawiam!

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze są sposobem komunikacji z czytelnikami i zawsze bardzo mnie cieszą !!! Uprzedzam jednak, że komentarze zawierające linki, reklamy i autopromocje będą usuwane.