Żółte pola nawłoci

Nawłoć kanadyjska przybyła do nas z Ameryki Północnej, sprowadzona w XVIII w. 
Nie widział jej żaden z królów Polski!  Za czasów Stanisława Augusta Poniatowskiego dopiero co sadzono ją na honorowych miejscach, w nielicznych ogrodach botanicznych Europy. Głównie ze względu na dekoracyjne, pięknie pachnące kwiatostany. W sierpniu i wrześniu przyciągają one roje pszczół. Zapylone kwiaty warunkują powstanie nasion, których na jednej łodydze może być ponad 10 tysięcy! Gdy wietrzyk zawieje, nasiona rozsieje i tak piękna amerykanka rozpanoszyła się po polach, łąkach, pagórkach i dolinach. W dodatku jest wysoka, o mocno rozgałęzionych kłączach, wypiera inne rośliny, tworząc zwarte i jednolite środowisko. 
W końcu zyskała status: gatunek inwazyjny
Niedaleko domu mam takie pola nawłoci, żółto jak okiem sięgnąć. 
A że te żółte kwiaty dają żółty barwnik - warto skorzystać! I oszczędzić nasze rodzime: wrotycz pospolity oraz dziurawiec zwyczajny. Też są na liście roślin farbujących na żółto (np. tej), ale tylko gdzieniegdzie małą ich kępkę widziałam. Taka  ekologia.

Do garnka wrzuciłam jedynie kwiatowe wiechy. Są wydajne, z dużego bukietu miałam ich 540g (na 100g wełny i 50g bawełny). Moczyłam przez noc, potem podgrzewałam uważnie 😇, by nie zagotować! Gdy unosiłam pokrywkę, zapach wydobywał się mocny i upojny, miodowo-żywiczny. To pierwszy dobry znak! Bo "garbniki pachną" (tak pisała Ola). 

Po 1,5h dodałam ałun, zamieszałam, a płyn zgęstniał. Nie był to już cienki rosołek, jak przy nagietkach, ale treściwa zupa zaprawiona żółtkiem. To drugi dobry znak! Włożyłam włóczki (te wcześniej "oczyszczały" się w kąpieli z dodatkiem sody), podgrzewałam jeszcze półtorej godzinki, a potem moczyłam kolejną nockę. Wtedy nadeszła chwila prawdy, po kolejnych płukaniach okazało się ile barwnika trwale związało się z włóknami.
Znaki nie myliły! Wyszedł intensywny żółty, coś z cytryny i z seledynu. 
(Fotki znów - w słońcu i cieniu). Na przyszły rok jakiś większy plan farbowania w nawłoci trzeba opracować, bo łany surowca takie szerokie...
Słów kilka o tej wełnie. Kupiłam 2 motki bułgarskiej Natural w Włóczkach Warmii, zachęcona oczywiście ceną (20 zł za 200g/640m). Nie wiedziałam jeszcze, co z nich zrobię. Może coś do domu? Na banderoli wydrukowano "домашна влна", ale to znaczy ... "wełna krajowa" 😀 
A że surowa taka, do eksperymentów z farbowaniem okazała się idealna! Jeden cały motek wziął udział w akcji tie-dye (i tam zdjęcie przedstawiające jego stan wyjściowy). Drugi rozmotałam na pół i ufarbowałam część w nawłoci, a część w brzozie (pościk wkrótce). "Nić jest nieco rustykalna i szorstka, lecz z każdym praniem nabiera miękkości" - tak czytamy w sklepowym opisie i to się zgadza. Ponieważ zabiegi barwierskie wymagają wielokrotnego moczenia, prania, płukania - włóczka zrobiła się już fajnie puchata. Dodatkowo przy płukaniu pamiątki z bułgarskich łąk wypływają - źdźbła trawy, liście, paproszki 😉
















Komentarze

  1. O, jak pięknie Ci wyszło! ♥ Może się kiedyś zdecyduję, bo faktycznie, nawłoć pachnie cudownie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)) Ten zapach to aż w głowie kręci.

      Usuń
  2. Bardzo ciekawe te Twoje posty o barwieniu roślinami. Chyba muszę kupić ałun. Tyle nawłoci wszędzie, że trzeba będzie spróbować farbowania. Może tylko z domieszką zielonych łupin orzechów włoskich żeby ten żółty przełamać brązem...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że posty inspirują. Życzę powodzenia w sprwach barwienia!
      Twój pomysł z domieszkami koniecznie muszę wypróbować!
      Pozdrawiam kolorowo :))

      Usuń
  3. Pięknie, naturalnie i zdrowo :0)
    Kolor wyszedł Ci pięknie, równo :0)
    Bardzo mi się podoba :0)
    Pozdrawiam serdecznie :0)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Żółty, słoneczny - na pożegnanie lata wyszedł taki ;)
      Pozdrowionka!

      Usuń
  4. I co zrobiłam... kupiłam włóczkę:(. A tak naprawdę DZIĘKUJĘ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że praca z nową włóczką osłodzi wyrzuty sumienia, że silna wola nadwyrężona ;) Pozdrawiam serdecznie !!!
      ("Od nadmiaru włóczki głowa nie boli", że zacytuję dziewiarskie przysłowie z woolniej.pl)

      Usuń
  5. Kolor wyszedł rewelacyjny! Muszę zebrać się na odwagę i na próbę coś przefarbować. Boję się tylko, że jak mi się spodoba to czeka mnie nowe uzależnienie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciut się nawet zdziwiłam, że kolor się spodobał czytelnikom, bo żółty to taki specyficzny, nie każdemu w nim ładnie i co tu wydziergać? Zagwozdka na zimowe wieczory.
      Uzależnienia rękodzielnicze chyba nie podlegają terapii, więc trzeba uważać :))) Pozdrawiam!

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze są sposobem komunikacji z czytelnikami i zawsze bardzo mnie cieszą !!! Uprzedzam jednak, że komentarze zawierające linki, reklamy i autopromocje będą usuwane.