Co można wycisnąć ze szczawiu?

Aż dziw, że tak długo się w tym roku zbierałam do farbowania. Poczyniłam wszak pewne przygotowania:

  • Zakupiłam garnek o poj. 8 l. Do barwierskich działań co prawda najlepiej wziąć jakiś stary, używany sagan, ale kilka lat temu, przy przeprowadzce do kuchni z płytą indukcyjną, pozbyliśmy się naczyń, które nie były na nią przeznaczone. Starych garnków po prostu nie mamy 😉
  • Zabezpieczyłam trochę surowca - mianowicie kory dębu. Pracowite bobry znów się za te drzewa zabrały (pisałam tutaj), więc nazbierałam, rozdrobniłam, wysuszyłam i mam zapas. 
  • Zakupić planowałam siarczan żelaza,  którego używa się jako zaprawy, by rozszerzyć paletę barw. Okazało się jednak, że już takowy w ogrodowej szopce posiadamy - w postacim mineralnego nawozu "Trawnik - antymech" 😲

Pod koniec czerwca, oddając się wreszcie wakacyjnemu leniuchowaniu, przypomniałam sobie znienacka: SZCZAW! Kwitnie w czerwcu, a jego kwiatostany można wykorzystać do barwienia! Zabrałam więc młodszą córkę i poszłyśmy na pole, gdzie zeszłego lata widziałam  czerwonawe połacie bujnego szczawiu. Gdy dotarłyśmy na miejsce, mina mi nieco zrzedła. Roślinki były niewielkie, kwiaty częściowo przysuszone, może już opadłe, rwać toto czy nie rwać? Skoro już przyszłyśmy - nazbierałyśmy. Coś może da się wycisnąć.

Posiekałam, namoczyłam (12 h) , podgrzałam (1 h), odcedziłam i wywar podzieliłam na dwie części. Do jednej od razu wrzuciłam włóczkę, drugą zaprawiłam "nawozem do trawników" i też włożyłam włóczkę. Dwa bawełniane nawoje miały po 30 g, szczawiu było ok. 300 g, zaś siarczanu wsypałam 15g (to była pomyłka, bo policzyłam proporcję, jak dla całej włóczki, a farbowałam w zaprawie tylko połowę).

Uzyskałam takie dwa kolory. Wam pozostawiam do odgadnięcia, który pochodzi z zaprawianej kąpieli.


Zestaw kłębuszków bawełny, farbowanej naturalnie, przez 3 sezony. W sumie 300 g włóczki. 

Najwyższy czas zabierać się za bluzkę!


Komentarze

  1. Przyznam szczerze że dawno , albo i wcale nie barwiłam włóczki, jak potrzebuję to kupuję w danym kolorze, ale warto wiedzieć że szczaw też zabarwia . Szkoda że nie widzę oryginalnego koloru włóczki a tylko ten zabarwiony.
    Jak się policzy gaz do zagotowania wywaru to chyba nic taniej nie wychodzi jak by się kupiło włóczkę w pożądanym kolorze. Ale z gustami się nie dyskutuje, każdy robi jak mu pasuje.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny i komentarz :))) Włoczka wyjściowo jest biała, bawełniana. Aniu, zachęcam do poczytania innych moich postów z etykietą 'farbowanie'! Robię to nie dlatego, że nie kupiłam odpowiedniego koloru, ale po prostu ciekawi mnie uzyskiwanie barw w ten sposób oraz pogłębianie wiedzy przyrodniczej.

      Usuń
  2. Też nie wiedziałam że szczawiem można włóczkę barwić, wyszło elegancko i ładne kolorki.Teraz tylko czekać na bluzkę, pozdrawiam serdecznie. Kiedyś kupowało się gotowe farby i się farbowało tkaniny, odzież i włóczkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadal się gotowe farby kupuje Urszulo! Ale jak takie możliwości rosną za płotem, albo nawet zachwaszczają ogródek - to fajnie poeksperymentować, pobawić się, coś oryginalnego uzyskać. Bluzkę już zaczęłam ;) Pozdrawiam serdecznie :)))

      Usuń
  3. Również czekam na bluzkę. Kolorki wyszły świetne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie! Bluzkę zaczęłam ;) Pozdrowionka :)))

      Usuń
  4. W takim samodzielnym barwieniu jest jakaś magia. :) W barwieniu białej bluzki czerwonym napojem bogów lub barszczykiem takiej magii już nie dostrzegam. :D Pozdrawiam Pchła K :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest magia! A ja czuję się jak babka-zielarka z zamierzchłych czasów ;) Jeśli bluzkę spod barszczowego uroku da się wywabić - to też będzie magia ;))) Pozdrawiam serdecznie :)))

      Usuń
  5. Bardzo oryginalne i do tego napawa dumą - ja sama! Wielkie brawa za pomysłowość i zaangażowanie. Ja niestety jestem za leniwa i idę na łatwiznę, ale podziwiam.
    Ciekawa jestem co powstanie tej bawełny?
    Pozdrawiam Alina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Alinko za odwiedziny i komentarz :))) Też jestem leniwa, ale jak mnie coś zaciekawi - wtedy działam. Ty na przykład robisz piękne kartki, do których nijak nie znalazłabym cierpliwości :D Pozdrawiam :)))
      PS. Z bawełny bluzka się robi powoli.

      Usuń
  6. Zupkę szczawiową to czasem gotuję, ale farbować szczawiem - bym nie wpadła. Akurat teraz farbuję - ale kupnym barwnikiem portki. 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupka szczawiowa - pyszna strawa! Ale to w maju, gdy listki młode, świeże, soczyste. A kwiatostany mogą dać i barwę z zakresu lekko różowych - no niestety nie tym razem. Portki w nowym wydaniu pokażesz? Pozdrawiam :)))

      Usuń
  7. Świetnie wykorzystujesz dary natury. :)
    Dawno temu farbowałam wełnę, ale kupnymi barwnikami.
    Myślę, że ten ciemniejszy kolor pochodzi z kąpieli zaprawionej, ponieważ ta zaprawa daje ciemniejsze odcienie, czy coś mi się pomyliło...
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo, doskonała odpowiedź!!! Ta żelazowa zaprawa, daje odcienie zimne i ku szarości idące, a że dałam jej za dużo, to wyszedł taki grafit. Dziękuję za wizytę i komentarz! Pozdrawiam serdecznie :)))

      Usuń
  8. Świetne farbowania! Gratulacje :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale piękny zestaw kolorystyczny jest w pudełku! Aż się prosi o przerobienie! Niesamowite jest to Twoje barwienie naturą! Trochę jak magia :) Pozdrawiam cieplutko!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę magia, trochę botanika oraz doświadczenia pokoleń farbiarzy ;) Lubię to i będę na pewno kontynuować :) Pozdrawiam serdecznie :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze są sposobem komunikacji z czytelnikami i zawsze bardzo mnie cieszą !!! Uprzedzam jednak, że komentarze zawierające linki, reklamy i autopromocje będą usuwane.