Wieści z podwórka

Wieści, ale już nie nowiny, bo post latem zaczęty i się zależał w nieopublikowanych. Zimową porą miło sobie powspominać ciepły, wakacyjny czas, więc klikam "enter".  😊

Adios pomidory!

Z różnych warzyw, jakie zasiewam i sadzę, najlepiej zawsze wychodzą buraki. Rzec by można - buraki to pewniaki! Za to pomidory takie delikatne, nieprzewidywalne, zapowiadają się wpierw wzorowo, a potem zawód - jakaś zaraza przychodzi, zbyt deszczowo akurat w porze dojrzewania owoców się robi itd., itp. Średnio co 3 sezony możemy się cieszyć pomidorkami z własnego ogródka. Minionego lata się udały! Były pyszne sałatki, trochę też przecierów zrobiłam, więc teraz, nucąc tęsknie znaną piosenkę z "Kabaretu Starszych Panów", można wspominać pomidorki przy talerzu zupy pomidorowej (najlepsza - na rosole z wiejskiej kury! 😋) 

Będzie miód!

Gdy przechodziłam w czerwcu obok moich dębów (pisałam o nich tutaj),  gwarno i rojno było w koronach. Myślę sobie: Co jest?! Co tu robią te pszczoły? 😮


Otóż zbierały one spadź pozostawioną przez mszyce. Ach te mszyce - oblepiały wszystko co się da w suchym roku! Zaś dla pszczół spadź stanowi cenny pokarm, szczególnie w takim suchym czasie. Gdy drzewa były jeszcze małe, a zobaczyłam na pędach i liściach gromady mszyc, stosowałam opryski z octu winnego (w proporcji 1:10 z wodą). Teraz nie jest to już możliwe, zresztą drzewa radzą sobie same. I jak ten świat jest doskonale skonstruowany! Drzewo sobie poradzi, mszyca się naje, pszczoła pożywi, a na koniec jeszcze człowiek miód spadziowy, smaczny i zdrowy, mieć będzie 😋 

Kłaczki na drzewach

Na powykrzywianych pniach starych jabłoni pojawiło się coś, co mnie zadziwiło. Jakby strzępy bawełny, dokładnie takiej, jakiej używałam do wypełniania szydełkowych figurek. Ale ja tu bawełny nie zaczepiałam! 😉 Okazuje się, że językowo jesteśmy blisko. To objaw występowania mszycy o wdzięcznej nazwie 'bawełnica korówka',  która skądinąd jest postrachem jabłoniowych sadów. Na szczęście było tego niewiele, ustąpiło, a drzewa chyba w ogóle nie zwróciły uwagi na ten puchaty szczegół.



Nowe ubranie

Tym razem musiałam wyjść z obejścia, bowiem uwagę moją przykuło coś za płotem. Coś niesamowicie zielonego, lekko trzepoczącego wśród zeschłych traw. Pasikonik! A obok zawieszona wylinka, zewnętrzna powłoka, która już była za mała i musiał ją zrzucić. Wyglądała, jak duch pasikonika. On sam znieruchomiał i suszył nowy, delikatny jeszcze pancerzyk. 


Niektóre owady (mszyce też zaliczają się do tej grupy), przechodzą cykl rozwoju zwany przeobrażaniem niezupełnym. Oznacza to, że nie występuje w nim stadium poczwarki, mała larwa podobna jest już do dorosłej postaci, zaś podczas kolejnych linień powiększa swój rozmiar, a narządy larwalne przekształcają się w definitywne. Gdy opowiada się o tym najmłodszym, można użyć się porównania do zmiany zbyt ciasnego ubranka, z którego się wyrasta. 

Malowany ptak

Ostatnia ciekawostka, o której chciałam Wam napisać, zdarzyła się już na całkiem innym podwórku, w wiosce moich dziadków. Ptak pojawił się chyba w maju. Wyglądem przypominał papugę. Był bardzo śmiały w stosunku do ludzi, nawet siadał na stole przed domem i pozwalał się częstować owocami! Początkowo myślano, że może uciekł komuś z klatki, nawet ogłoszenia w mediach społecznościowych zamieszczono. Nikt się jednak nie zgłosił. Potem nastąpiły dokładniejsze obserwacje wraz z porównaniem do podobizn ptaków w internetowych zasobach. Wynik oględzin: Aleksandretta obrożna. Ptak występujący naturalnie na terenach środkowej Afryki oraz Indii, ale hodowany dla ozdoby w ogrodach, w innych częściach świata. Ptaki, które uciekały z hodowli, dawały początek nowym populacjom. I tak miłą, piękną Aleksandrettę można spotkać nawet w Polsce! Do końca wakacji "papuga" była atrakcją dziadkowej zagrody, dokarmiana regularnie. Początkowo większość czasu spędzała wśród zieleni drzew, doskonale się maskując, a o jej obecności świadczył wydawany co jakiś czas charakterystyczny odgłos. Potem robiła regularne przeloty po okolicy. Niestety, z początkiem jesieni ślad po niej zaginął. Może zimuje w ciepłych krajach?

Szkoda, że nie będzie można jej wpisać do formularza obserwacyjnego Zimowego Ptakoliczenia, w rubryce "inne gatunki".  Akcja ta organizowana jest przez Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków w ostatni weekend stycznia i każdy może się w nią włączyć. Wystarczy przez ok. godzinę obserwować i liczyć ptaki, np. podczas spaceru w lesie czy parku, albo po prostu przy karmniku we własnym ogrodzie (my tak zwykle robimy), a potem wypełnić elektroniczny formularz. Więcej informacji znajdziecie tutaj:

 
W tym roku Ptakoliczenie odbywać się będzie w dniach 26-28 stycznia. Zachęcam!

Komentarze

  1. Jaki piekny wpis, z działką pożegnałam się w kwietniu zeszłego roku i miło powspominać, popatrzeć na pomidorki , miod lubię ale nie spadziowy chyba że mi się trafił taki zanieczyszczony.Ptaka o którym piszesz nie znałam.Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że wpis przywołał i Tobie miłe wspomnienia :))) Miód spadziowy ma specyficzny smak, ja lubię go w symbolicznych ilościach. Pozdrawiam i oby do wiosny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż bywa i tak czasami że zapomnimy post opublikować w czasie ale fajnie że o tym Wszystkim napisałaś . Wiosna już niebawem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Aniu :) Tak, wiosna tuż, tuż ;) Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Miło jest w środku zimy zawiesić oko na migawkach z letniego ogrodu, nawet jeśli to schyłek lata...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie, dobrze jak sobie oko odpocznie oglądając soczystą zieleń lub barwy lata na zdjęciach, zamiast kałuże błota za oknem ;)

      Usuń
  5. Pomidorki prosto z krzaczka, pachnące słońcem i latem to poezja😋
    Ciekawe jak potoczyły się dalsze losy papugi. Może komuś udało się ją przygarnąć na zimę. Szkoda aby tak piękny ptak zamarzł.🦜
    Liczeniem ptaków jestem jak najbardziej zainteresowana. Do mojego karmnika przylatują przeważnie sikorki i wróble ale czasami przyleci sójka a ostatnio zawitał dziędzioł oraz regularnie przylatuje myszłów. Siada na dachu i wypatruje gryzoni. 🐦🕊️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Amuszko za komentarz :) Też mam nadzieję, że papuga sobie jakoś poradziła. Zestaw ptaków przy karmniku mamy podobny :) Ale myszołów na dachu - to zadziwiające! U nas ewentualnie w polu można zobaczyć, do zagród się nie zbliżają. Zaś wczoraj zagościły 3 gile - to się zdarza raz na kilka lat :0)

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze są sposobem komunikacji z czytelnikami i zawsze bardzo mnie cieszą !!! Uprzedzam jednak, że komentarze zawierające linki, reklamy i autopromocje będą usuwane.