Dziewiarka w sieci

4 lata temu odkryłam na nowo dziewiarstwo ręczne, wkrótce potem zaczęłam tworzyć ten blog. Był to czas pandemii, a zatem wymuszone siedzenie w domu i ograniczenie bezpośrednich kontaktów międzyludzkich. O tych początkach pisałam w pierwszym poście. Splatając różne nitki, wplatałam się sukcesywnie w internetową sieć. Najpierw otworzyłam konto na Facebook, ze względu na moich rzeczywistych przyjaciół i znajomych. Okazało się bowiem, że rzadko zaglądają oni na blog, który jest zdecydowanie polem dla „ludzi z branży”.  Następnie, z ciekawości, potrzeby wypróbowania nowych sposobów komunikacji,  czy może nawet zwiększenia tzw. zasięgów, trudno mi już odkryć te źródłowe motywy,  uruchomiłam też profil na Instagramie. Sieć daje tak wiele możliwości! Aż przychodzi moment, że poczułam się w nią złapana, przyduszona i pojawiła się potrzeba postoju, ustalenie priorytetów, korekta kursu. 

Wnioski końcowe

Dopiero co napisałam wstęp, a już przechodzić chcę do konkluzji? 
Niech będzie taka wolta. Kto chce – przeczyta dalej, kto nie – tutaj poprzestanie. 

Poniższe zdjęcia to właśnie odpowiedź, co jest dla mnie sensem dziewiarstwa w sieci i dlaczego,  mimo zmęczenia, nie zamierzam odpuścić. Spotkania na żywo, kawa, rozmowy nie tylko o włóczkach, wspólne plany i projekty. Znajomości zadziergnięte na portalach, które są zaczynem pięknej przyjaźni. 



Spotkanie z Marią Zofią13 czerwca w Krakowie, Park Lotników Polskich. Nie miałyśmy za dużo czasu, nie zdążyłyśmy się nagadać. Dzwonimy do siebie co miesiąc. I wciąż nie możemy się nagadać! A w tamtejszej kawiarni Malediva taką śliczną, niebieską zastawę mają. 


Spotkanie z Małgosią, 21 maja w Pabianicach. Co dwie dziewiarki to nie jedna! Mieszkamy niedaleko siebie, a poznałyśmy się dopiero przez Instagram. Spotykamy się teraz regularnie.   
I jedziemy razem na Drutozlot!!! 

Oczywiście, oprócz spraw dziewiarskich, z dziewczynami obgadujemy również te sieciowe: kto co wstawił, co fajne, jak sobie radzić z nadmiarem, co denerwuje itp. To kolejna rzecz, która nas integruje. Bo każda ma 3 konta. 😜(Czy czeka nas rozszczepienie osobowoścI? )

Blaski i cienie Instagrama

Nie będę tutaj dobrym pedagogiem. Najpierw wytknę błędy! 

Co mam do zarzucenia Instagramowi?

1. Jest wsobny – można linkować strony czy profile tylko w jego zakresie, nie da się wstawić aktywnych linków stron pochodzących spoza Instagrama. 

2. Ucina zasięgi – często wyświetla posty i rolki obserwowanych użytkowników jak popadnie, bardziej pewne, że zobaczysz niepotrzebne reklamy zamiast najświeższe posty swoich znajomych.

3. Ma ograniczony lay-out – jedna czcionka, jeden układ, powtarzalność.

4. Istnieje limit liczbowy słów w poście oraz możliwości ustawienia zdjęć.

5. Charakteryzuje go tymczasowość.

6. Oraz nadmiar.

7. Przebodźcowuje – kaskady rolek, mini-filmików gdzie gra muzyczka, ktoś coś gada, szybko pokazuje, miga coś i jeszcze jakieś napisy i emotki doklejone!

8. Wobec tego co powyższe – absorbuje za dużo czasu i uwagi!!!


Nie taki jednak diabeł straszny, czyli: co dał mi Instagram?

1. Nowe znajomości.

2. Pogłębienie starych znajomości. 

3. Sweterek z testu – TEN

4. Wygrany kokonek w konkursie sklepu Kokonki (a ja rzadko coś wygrywam 😃)

5. Fotograficzny rozwój, na razie małymi kroczkami, ale jednak. Dzięki akcjom Kobiecej Foto Szkoły (https://kobiecafotoszkola.pl/) skorzystałam z darmowych webinarów oraz zabawy #fotowtorek.

Jakiś czas temu algorytmy zablokowały mi konto na IG. Trzeba kliknąć w formularz odwołania, potem jakaś weryfikacja, kolejne kliknięcia i zdałam sobie sprawę, że przecież koresponduję z maszyną!!! Uznałam to za oczywisty znak, że trzeba wrócić na dawne tory. Ustalić jeden główny profil i na nim się skupić, w pozostałych miejscach bywać tylko czasami! Chciałabym aby tym pierwszym pozostał właśnie BLOG. Pean pochwalny ku czci blogowania śpiewałam w myślach już od dawna, a opierał się on na trzech metaforach.

Pochwała blogowania

W porównaniu z przeładowaną, krzykliwą, chaotyczną atmosferą Instagrama, na blogach spokojniej. Sporo osób zrezygnowało z ich prowadzenia, została grupka zapaleńców, ostatni Mohikanie rzec by można. Przytulnie jest zatem, swojsko, bezpiecznie. Dla osób, które w tłoku się gubią i zamiast czerpać energię, tracą ją, to fajny azyl. 

Blog jest jak książka, a ja jestem jej autorem totalnym. Jestem bowiem:

- autorem tekstu

- fotografem

- ilustratorem

- researcherem - wyszukuję i sprawdzam potrzebne informacje 

- edytorem

- tłumaczem

- czasem nawet recenzentem i cenzorem – nie wszystko przechodzi przecież jak leci, trzeba trzymać poziom! 

Wobec powyższego - blog jest formą bardzo wymagającą. A już szczególnie blog rękodzielniczy! Bowiem najpierw trzeba RZECZ zrobić, materialnie wykonać, by potem o niej opowiedzieć. Czas. Czasu ciągły brak i dobra organizacja czasu są tu kluczowe.

Blogosfera jako biblioteka

Odnosząc się do technicznych uwarunkowań funkcjonowania na FB oraz IG, uważam że Blogspot najlepiej nadaje się do dokumentacji mojej pracy i jej przechowywania, a także korzystania z zasobów innych. Właśnie na zasadzie biblioteki. 

- Archiwizuje treści i jest możliwość odnalezienia ich według daty.

- Etykiety tworzą swoisty ‘katalog’ rzeczowy i tematyczny. 

- Lista czytelnicza, na której posty obserwowanych blogów ustawiają się chronologicznie.

- Pozwala indywidualnie zagospodarować przestrzeń.

- Nie ma problemu z linkowaniem!

- Sporo dostępnych gadżetów, odsyłaczy i funkcji jakie podpina się do bloga, np. katalogi polecanych blogów i przydatnych stron, tłumacz, ustawienie  działów na blogu własnym.

Blogosfera jako kawiarnia artystyczna.

Tak wyobrażam sobie to miejsce w realu – że sobie siedzimy przy kawiarnianych stolikach, pokazujemy swoje dzieła, dyskutujemy o nich.  Jakieś inne ważkie tematy się przewijają. Jest pogodnie, radośnie, krzepiąco. Od pierwszych miesięcy funkcjonowania w tym świecie byłam ciepło przyjęta przez innych blogerów. Na początku obawiałam się zjadliwych komentarzy. Nigdy takich nie otrzymałam. Obserwujących przybywało powoli, rosła liczba wyświetleń.  Lecz nie o ilość, a jakość tu chodzi. O niesamowitą atmosferę! Nie waham się stwierdzić, że jest ona wręcz ewangeliczna, ponieważ:


DZIELIMY SIĘ

WSPIERAMY SIĘ

RADUJEMY SIĘ SWOJĄ PRACĄ


______________________________________________________________

Ciekawa jestem, jakie są Wasze doświadczenia w sieci?
Czy podzielacie powyższe spostrzeżenia i opinie?
Dajcie znać w komentarzach 

Komentarze

  1. Zgadzam się w 100 %, to takie swoje miejsce, też spotkałam fajnych ludzi aczkolwiek szkoda mi tych co zrezygnowali po zamknięciu bloxa a fajna ekipa była.Jest jak jest ale na blogerów można liczyć, pozdrawiam serdecznie.Spotkac kogoś w realu to niesamowite przeżycie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że także masz pozytywne doświadczenia z blogerami. Trzymaj się Ula i do zobaczenia, kto wie? :)))

      Usuń
  2. Prowadzę bloga od pięciu lat, ale zanim odważyłam się wejść w blogosferę, to chyba kolejne pięć z wypiekami na twarzy śledziłam dziewiarskie blogi. Niektóre przeczytałam od deski do deski, można by rzec, że wychowałam się na nich. Podziwiałam dzianiny, podpatrywałam techniki, inspirowałam się i na pewno się bardzo rozwinęłam dziewiarsko.
    Przykro robiło mi się, kiedy moje ulubione blogowiczki zawieszały publikowanie i przenosiły się do FB czy na IG, ale rozumiem, że każdy ma prawo do tego, by być tam, gdzie czuje się dobrze.
    Podziwiam te dziewczyny, które publikują od ponad dekady. Wielki szacunek.
    Założyłam bloga chcąc by był on moim dziewiarskim pamiętnikiem (podobnie jak Ty) i taką rolę spełnia. Czasami wracam do starych postów i komentarzy pod nimi. Jakimi fajnymy są one rozmowami.
    Podobno to co trafia do sieci nigdy nie ginie. No to przynajmniej taki ślad po mnie zostanie, kiedy mnie już nie będzie;-)
    Ale spoko, narazie nigdzie się nie wybieram;-) i mam nadzieję, że jeszcze wiele dzieł moich rąk własnych trafi na łamy "Po godzinach, czyli pomieszane z poplątanym".
    Pozdrawiam i też czekam na ciekawe komentarze pod Twoim postem;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dopisać, że super, że przyjaźnie blogowe stają się również realnymi przyjaźniami. Miło Cię widzieć w towarzystwie Marii Zofii. Bloga Małgosi niestety nie znam. Obiecuję, że przy następnej planowanej wizycie w Łodzi, odezwę się🤞😄

      Usuń
    2. No tak, zaczęłaś jakoś rok wcześniej ode mnie, ale faktycznie fazę rozbiegową miałaś słusznej długości :))) I to właśnie przykład funkcjonowania blogów jako książek w bibliotece, w których można się zaczytywać bez reszty ;)
      Życzę Ci wielu kolejnych lat blogowania i radości z tego! Do zobaczenia!!! (Jak przez Górny Śląsk będę jechać - też się odezwę :)

      Usuń
  3. U mnie minął w marcu 16 ty rok, przedtem bylam na bloxie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam bloga 15 lat. Zaczęło się od siedzenia w domu z powodu jakiejś choroby. Wtedy jeszcze społeczność blogowa mocno się trzymała. Czas pokazał, że nie wszystkim wystarczyło czasu i cierpliwości. Ja sama miałam chyba dwuletnia przerwę, kiedy pochłonęły mnie problemy rodzinne i depresja. Teraz wróciłam do blogowania - posty nie są już tak ambitne, jak kiedyś. Nie jestem w stanie robić dużo na drutach z powodu niedomagających dłoni, ale coś tam działam. Przetrwało kilka wirtualnych znajomości - co jest niezwykle miłe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie, że wróciłaś Antonino! Posty może nie tak ambitne - ale to Twoje zdanie, bo dla mnie są one zawsze inspirujące. Życzę Ci dużo zdrowia i radości z tego co robisz. Pozdrawiam serdecznie :)))

      Usuń
  5. Reniu, urzekła mnie nazwa kawiarnia artystyczna. Kocham blog właśnie za to co opisałaś powyżej. Na spokojnie, bez pośpiechu, śpiewających stron, bieganych literek ... Tu, na blogu można skupić się na słowie. Wrócić do niego, przemyśleć, zreflektowac. Żeby prowadzić bloga trzeba mieć czas. Posiadać umiejętności dzielenia się myślami. Super piszę się ro tych co czytają, a tych jest na blogach co raz mniej. Dziękuję za Twoją znajomość. Jeszcze wirtualną, ale może niedługo w realu. Z Małgosią rozpoczęłyśmy znajomość bardzo dawno temu, właśnie poprzez blog. Spotkałyśmy się na Drutozlocie w Toruniu i była to bardzo miłe i serdeczne spotkanie. Pozdrawiam Reniu serdecznie. Do zobaczenia na blogu! I w realu :) M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Marto za komentarz, współodczuwanie, znajomość pielęgnowaną na dwóch frontach, porady techniczne, inspirowanie i serdeczności wszelakie :))) Do zobaczenia!

      Usuń
  6. Wchodzimy ze swoją pasją do Internetu, znajdujemy jakiś kąt, zakładamy konta, gdzie zamieszczamy to co tworzymy, spotykamy ludzi podzielających naszą pasję, wymieniamy opinie, refleksje i już wtedy, na poziomie komentarzy zaczynają się prawdziwe spotkania, które wychodzą poza Internet. Reniu, dziękuję Ci za ten post, dla mnie wzruszający, ale przede wszystkim świetnie ujmujący temat i mam nadzieję, że zachęci on niejedną dziewiarkę do powrotu w zacisze blogosfery, tak jak napisała Maika bez pośpiechu, bez śpiewających stron i skaczących literek. Ściskam serdecznie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uściski odwzajemniam :-) Dziękuję za komentarz, za każde Twoje słowo napisane w sieci - wycyzelowane, przemyślane, nigdy na wiatr. Dobrze, że jesteś :)))

      Usuń
    2. Dziś odpowiadając na Twój komentarz napisałam, że nie za bardzo umiem przyjmować komplementy no i tutaj mogłabym to skopiować i dodatkowo powtórzyć Twoje słowa powyżej , bo właśnie tak Ciebie odbieram i zapewne nie tylko ja. Wnosisz nową jakość do blogosfery, tę serdeczność i zaangażowanie, cudownie czyta się czyta Twoje posty a także komentarze również na innych blogach. PS. Jeśli ktoś nam zarzuci, że tworzymy kółko wzajemnej adoracji to możemy się tylko ucieszyć, bo będzie to znaczyło że tutaj zagląda i że blogosfera ma się dobrze:-)

      Usuń
  7. Bloga prowadzę już 11 rok na Instagramie nie bywam, choć mam tam profil. Nie wyobrażam sobie życia bez bloga . Mało dziergam, kiedyś jak dzieci były małe było więcej , ale teraz skupiam się głównie na hafcie krzyżykowym. No cóż dzieci dorosły i nie chcą już od mamy sweterków :-) Ale dla mnie dzień bez bloga to dzień stracony !!. Fajne są te znajomości blogowe które przekładają się na spotkania w realu. Choć dziewczyny już zarzuciły prowadzenie bloga, to spotykamy się w realu do dziś i nigdy się nie nudzimy !!!to jest w tym najfajniejsze !!!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz Aniu :) Zawsze z ciekawością oglądam i czytam Twoje relacje ze spotkań z koleżankami rękodzielniczkami. I jakoś tak jest (co zaobserwowałam na blogach właśnie), że kto lubi robótki ręczne, zawsze coś dla siebie znajdzie - druty, hafty czy inne działania, zależnie od aktualnych potrzeb i możliwości. Rękodzieło po prostu siedzi w człowieku i domaga się realizacji! Pozdrawiam serdecznie :))) Dużo radości życzę i kolejnych spotkań z dziewczynami!

      Usuń
  8. Ja się przyznam bez bicia, że bloga zaniedbuję, ale codziennie rano klikam, żeby zobaczyć kto coś nowego wrzucił :-)
    I najbardziej lubię blogi, bo na insta za dużo spnsorowanych postów i reklam. Choc mam kontakt z niektórymi osobami wyłącznie przez insta, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro codziennie klikasz, to jesteś bardzo na blogach aktywny! Bicia nie będzie ;) Mnie irytuje, że jedni mają konta tu, drudzy tam albo i w kolejnych miejscach, więc trzymam konta dla kontaktu. Ale to tak jakby w realu siedzieć w pięciu kawiarniach naraz! Kociokwiku można dostać!!!
      Pozdrawiam serdecznie :)))

      Usuń
  9. Mój blogowy staż nie jest dość długi bo to zaledwie 7 lat. Ponieważ uwielbiałam rękodzieło więc zaczęłam szukać więcej informacji na ten temat. Wśród znajomych niestety nikt się tym tematem nie interesował więc zaczęłam szukać podobnych zainteresowań w sieci i znalazłam wiele blogów, które podzielały moją pasję do dziergania. Przyjazna atmosfera, i chęć dzielenia się radością a czasem i smutkiem bardzo zbliża. Z innych mediów nie korzystam choć ostatnio zarejestrowałam się na fejsie ale jakoś do mnie nie przemawia. Zostanę przy moim skromnym blogu i znajomych, których poznałm i na których mogę liczyć w trudnych momentach mojej ręcznej twórczości. To miejsce spokoju, refleksji i radości gdzie można liczyć na pomocną dłoń. Cieszy mnie ogromnie fakt, że te wirtualne spotkania stają się prawdziwymi spotkaniami w realu. Mam nadzieję, że i ja dożyję jeszcze do takiego spotkania😌

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amuszko - bardzo się cieszę, że Cię poznałam "blogowo" i tak ta znajomość sobie płynie: wzajemne odwiedziny na stronach, "rozmowy" za pomocą komentarzy, udział w testach u Reni Witkowskiej. Kto wie, może i na żywo się kiedyś uda spotkać? Pozdrawiam serdecznie i życzę kolejnych lat przyjemnego blogowania :)))

      Usuń
  10. Reniu - świetnie to wszystko opisałaś! Mam dokładnie te same odczucia - blog jest dla mnie formą pamiętnika, Instagram mnie przebodźcowuje... Od pewnego czasu zdjęcia na Instagramie zmieniły się w filmiki. Gdy przesuwam palcem ekran, wszystko skacze, rusza się! Nie daję rady... Zdecydowanie wolę blogosferę, chociaż rzadko tu bywam. Muszę mieć taki spokojny dzień, kiedy usiądę, zrobię sobie herbatkę i "idę w odwiedziny" do blogowych koleżanek. To takie miłe! No i te przyjaźnie zawarte dzięki tym naszym pamiętnikom! Ja przyjaźnię się z Justynką od 10 lat! I poznałyśmy się dzięki blogowi! Mało tego - zapoczątkowałyśmy spotkania dziewiarek Podkarpacia i w styczniu stuknie nam równe 10-lecie! Tyle lat razem, przy drutach, szydełkach, w radości i smutku. Piękne to! Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze są sposobem komunikacji z czytelnikami i zawsze bardzo mnie cieszą !!! Uprzedzam jednak, że komentarze zawierające linki, reklamy i autopromocje będą usuwane.